5.14.2011

LECZNICZE OLEJKI ETERYCZNE ( NATURALNE )

Zastosowanie olejków zapachowych:
- aromaterapia,
- aromatyzacja powietrza,
- kominki zapachowe,
- odkurzacze,
-         nawilżacze powietrza,
-fontanny
-         suszone kwiaty oraz nasączanie potpourri.

POPULARNE ZAPACHY i ICH WŁAŚCIWOŚCI!

AFRODYTA - zapach dość przyjemny dla naszego nosa, dobry jako perfum, uspakajający, rozluźniający, wspomagający sen.
ALOES - poprawia ogólne osłabienie organizmu, anemia, zaburzenia trawienia, wzdęcia, uporczywe zaparcia, stany zapalne stawów, pobudza stały apetyt.
ANTYTABAKO - likwiduje zapach dymu papierosowego, często stosowany na przyjęciach domowych. Masz dość okropnego zapachu fajek, możesz się w końcu tego pozbyć dzięki olejkowi antytabako.
ANANAS - działanie przeciwzapalne i likwidujące obrzęki powoduje, że kąpiel z ananasem likwiduje miejsca stłuczone, opuchnięte, ropiejące krosty, wypryski skórne.
BERGAMOTA - antyseptyczny, przeciwwirusowy, kaszel, katar, zapalenie pęcherza i dróg moczowych, wzdęcia, kolka, stres, liszaje, zły zapach skóry.
BEZ - zmniejsza napięcia i emocje, osłabia ból i przynosi ulgę, działa korzystnie na wszystkie części kręgosłupa, uaktywnia sztywność kręgosłupa, działa rozluźniające na mięśnie i sztywność kręgosłupa.
BRZOSKWINIA - nadaje skórze piękny koloryt poprawia jej strukturę, łagodzi stany zapalne naskórka.
CEDR - antyseptyczny, przeciwzapalny, przeciwbólowy, bakteriobójczy, przeciwdepresyjny, moczopędny, stymuluje krążenie, otyłość, cellulitis uspokaja.
CYKLAMEN - wzmacniający naskórek, wspomaga regeneracje skóry, przeciw zmarszczkom.
CYNAMON - bakteriobójczy, antyseptyczny, rozgrzewający, rozkurczowy, przeciwwirusowy, grzybobójczy, napotny, artretyzm, łagodny afrodyzjak.
CYPRYS - cellulitis, żylaki, zaburzenia krążenia krwi, reumatyzm, zapalenie stawów, bóle menstruacyjne, przeziębienie, kaszel.
CYTRYNA - katar, przeziębienia, grypa, zapalenie oskrzeli, obniża ciśnienie, napięcia nerwowe, artretyzm, żylaki, astma, cellulitis, poprawia sprawność umysłu.
DALIA - płodność, zmniejsza napięcia i emocje, wspomaga regeneracje skóry, działa rozluźniająco na mięśnie i sztywność kręgosłupa.
DRZEWO HERBACIANE - grypa, przeziębienia, gorączka, katar, astma, zapalenie zatok, reumatyzm, grzybice, trądzik, tłusta cera, uspokajający.
DRZEWO RÓŻANE - przeciwbólowy, przeciwdepresyjny, uspokajający, antyseptyczny.
EUKALIPTUS - przeziębienia, kaszel, katar, astma, zapalenie zatok, grypa, bronchit, zapalenie oskrzeli, zapalenie stawów, gościec, reumatyzm, zmęczenie mięśni, ukąszenia owadów, odstrasza komary.
FIOŁEK - bóle głowy, bezsenność, reumatyzm, słabe krążenie, uspokaja system nerwowy.
FREZJA - katar, bóle głowy, bezsenność, reumatyzm, słabe krążenie, uspokaja system nerwowy.
GERANIUM - grypa, katar, kaszel, przeziębienie, zapalenie gardła i zatok, zapalenie oskrzeli, otyłość, cellulitis, napięcia menstruacyjne, menopauza, zaburzenia seksualne, zaburzenia krążenia krwi, lęki, apatia, depresja, stres, ospałość, nadpobudliwość.
GOŹDZIK - zapalenie oskrzeli, bronchit, grypa, katar, astma, przeziębienie, reumatyzm, artretyzm, grzybica między palcowa stóp, świerzb, łagodny afrodyzjak
GOŹDZIK PĄK - reumatyzm, artretyzm, przeziębienia, apatia, stres, depresja.
GREJFRUIT - przyspiesza spalanie tłuszczu i spadek wagi, reguluje trawienie, rozgrzewa i rozluźnia sztywność mięśni, trądzik, depresja, stres, nerwice, migrena, bóle głowy, bóle menstruacyjne, dobry sen, przeziębienia, grypa i dreszcze.
JABŁKO - obniża ciśnienie krwi, reguluje układ trawienia, zaparcia, anemia, poprawia pamięć i koncentrację.
JAŁOWIEC - zmęczenie umysłowe, bezsenność, wyczerpanie nerwowe, lęki, bóle głowy, niepokój, stany zapalne dróg moczowych, zapalenie pęcherza, zatrzymanie płynów, reumatyzm, hemoroidy, otyłość, żylaki, cellulitis, nadciśnienie, bóle mięśni, przeziębienie, grypa, uporczywy kaszel.
JAŚMIN - depresja, stres, impotencja, problemy menopauzalne, łuszczyca, katar, kaszel.
KOKOS - wygładza zmarszczki.
KONWALIA - zapach ten jest stosowany do problemów nasercowych. Ma tonizujący, zwiększający siłę skurczu, wpływ na serce. Ponadto działa uspokajająco i moczopędnie. Olejek jest dobrze tolerowany w śród ludzi w podeszłym wieku.
LAWENDA - przeziębienia, bóle głowy, grypa, zapalenie oskrzeli, zapalenie zatok, katar, astma, problemy z oddychaniem, depresja, bezsenność, obniża ciśnienie krwi, reguluje pracę serca, łuszczycą, otyłość, grzybica stóp i organów płciowych, żylaki.
LILIA - wzmacniająca naskórek, nawilżająca podczas kąpieli, łagodzi podrażnienia skóry i regeneruje.
LIMETKA - przeziębienie, zapalenie zatok i gardła, kaszel, normuje krążenie krwi, żylaki, reumatyzm, artretyzm, apatia, lęki, depresja, niepokój, bezsenność, wyczerpanie i osłabienie.
MAGNOLIA - jest zapachem relaksacyjnym, erotycznym, regenerujący skórę, reumatyzm.
MALINA - napotna, grypa, przeziębienie, przeciwzapalna, niedokrwistość, relaksująca.
MANDARYNKA - nudności, zaparcia, poprawia krążenie, palpitacje serca, zmęczenie, nadciśnienie, bezsenność, lęki, depresja, osłabienie, stany zapalne skóry, poprawia samopoczucie.
MELISA - napięcie nerwowe, depresja, histeria, szok, lęki nadpobudliwość, bezsenność, niepokój, smutek, arytmia, nadciśnienie, nieregularna i bolesna miesiączka, problemy menopauzy, reumatyzm, astma, przeziębienie, bronchit.
MIĘTA PIEPRZOWA - niestrawność, biegunka, wzdęcia, nudności, kolka jelitowa, skurcze żołądka, choroba lokomocyjna, grypa, kaszel, katar, zapalenie zatok, zapalenie oskrzeli, wykrztuśny, udrażnia drogi oddechowe, reumatyzm, migrena, ociężałość umysłowa.
MIĘTA ZIELONA - normuje trawienie, pracę wątroby i jelit, skurcze żołądka, wzdęcia, niestrawność, zaparcia, zwalcza napięcia obwodowe naczyń krwionośnych, bóle głowy, przeziębienia, katar.
MIRRA - bronchit, przeziębienie, katar, kaszel, nieżyt gardła i dróg oddechowych, astma, reumatyzm, hemoroidy, normuje krążenie, skąpe miesiączkowanie, przywraca apetyt.
MIRT - nieżyt dróg oddechowych, trudności w oddychaniu, mocna nad potliwość, przywraca spokojny sen, zapalenie pęcherza, oczyszcza przetłuszczoną skórę, trądzik, hemoroidy.
MORSKI - zapach powiewający morskim zapachem, doskonale relaksuje, teraz w mieście możesz się poczuć jak nad morzem.
OPIUM - zapach orientalny, który działa pobudzająco, napotnie i łagodzi cierpienia fizyczne.
ORCHIDEA - zapach orientalny, który działa pobudzająco, napotnie i łagodzi cierpienia fizyczne.
OREGANO - reumatyzm, silne stłuczenia, bóle żołądkowe, bóle menstruacyjne, ból głowy, kaszel, rozdrażnienie, wyczerpanie.
ORIENTALNY - kompozycja zapachowa o orientalnym zapachu, doskonale odpręża i relaksuje, dobry na wieczorne zabawy w łóżku, zapach zwiększa kreatywność.
PACZULA - zatrzymywanie płynów w organizmie, cellulitis, nadciśnienie, zaburzenia trawienia, zatrucia, egzema, trądzik, pory, popękana szorstka skóra, łupież, przetłuszczanie się włosów, depresja, niepokój, stres, lęki, wyczerpanie nerwowe, apatia, normuje popęd płciowy, afrodyzjak, odstrasza mole, owady.
PIWONIA - dolegliwości wątroby, układ trawienia, rozluźniający, odprężający, regulujący układ odpornościowy, relaksuje i uspokaja.
POMARAŃCZA - napięcia i skurcze mięśni, napięcia nerwowe, depresja, lęki, podniecenie, bezsenność, drgawki, nerwice, stres, kaszel, zapalenie oskrzeli, niskie ciśnienie.
ROZMARYN - mięśni(zmęczenie), nadwyrężenie mięśni, kaszel, bóle głowy, przeziębienie, grypa, chroniczny bronchit, astma, bóle kręgosłupa, bóle menstruacyjne, zaparcia, ospałość, zmęczenie fizyczne i umysłowe, epilepsja, afrodyzjak.
RÓŻA - egzema, łuszczyca, stres, ból głowy, problemy emocjonalne, nieregularna menstruacja, problemy menopauzalne.
RUMIANEK - bóle i stany zapalne mięśni, reumatyzm, artretyzm, migrena, bóle głowy, nerwobóle, zapalenie pęcherza, stany zapalne stawów, katar sienny, bezsenność, depresja, histeria, stres, pękające naczynia krwionośne.
SANDAŁ - zapalenie oskrzeli, zapalenie gardła i oskrzeli, grypa, kaszel, nieżyt nosa, astma, katar, zmniejsza skurcze żołądkowe, wymioty, zapalenie nerek i pęcherza, problemy menopauzy, bóle i zaburzenia przed menstruacyjne, napięcia nerwowe, depresja, bezsenność, trądzik, grzybica skóry, sucha i spękana skóra, afrodyzjak.
SOSNA - grypa, przeziębienie, bronchit, katar, astma, zapalenie zatok, kaszel, ułatwia oddychanie i oczyszcza zatoki, reguluje nadmierną potliwość i pobudza słabe krążenie krwi, niskie ciśnienie, zapalenie pęcherza, usuwa zmęczenie i wyczerpanie nerwowe, egzema, łuszczyca, świerzb.
SZAŁWIA - olejek rozgrzewający i rozkurczający, pobudzający trawienie, zapalenie gardła, zapalenie błon śluzowych, wzdęcia, nudności, zgaga, bóle głowy, bóle i skurcze pleców, drętwienia, nieregularna miesiączka, problemy z menopauzą, oziębłość płciowa, obrzęki, stany zapalne skóry, impotencja, bezsenność.
ŚWIERK - kaszel, katar, grypa, angina, infekcje gardła, bronchit, astma, kaszel chroniczny, bóle mięśniowe, reumatyzm, hemoroidy, stany napięcia nerwowego, depresja, stres, stany zapalne skóry.
TABAK - pobudzający, relaksujący, odprężający.
TRUSKAWKA - działanie wzmacniające, chroni organizm przed chorobą nowotworową, ponieważ neutralizuje substancje rakotwórcze, wspomaga trawienie, reumatyzm, artretyzm, choroby wątroby i nerek.
WERBENA - działa relaksujące, rozkurczowo, antydepresyjnie, napotnie, moczopędnie, antyseptycznie, ogólnie wzmacniająco.
WANILIA - działa przeciwgorączkowo, zwiększa odporność psychiczną, afrodyzjak, pochłania nieprzyjemne zapachy w kuchni.
YLANG-YLANG - obniża ciśnienie krwi i relaksuje centralny system nerwowy, zwalnia przyspieszone bicie serca i krótki, szybki oddech, zaburzenia żołądkowe, rozkurczowy, depresja, lęki, bezsenność, afrodyzjak.
ZIELONA HERBATA - zawiera fenole, które hamują absorpcję cholesterolu, pobudza krążenie, wzmacnia naczynia krwionośne, pomaga zapobiegać miażdżycy naczyń mózgowych, astma, grzybica, katar, zapalenie pęcherza moczowego, trądzik, wypryski.
ŻEŃ-SZEŃ - poprawia przemianę materii, reguluje ciśnienie, poprawia pamięć i odporność organizmu, likwiduje zmęczenie i bezsenność, pomaga w leczeniu cukrzycy, schorzeń żołądka, jelit, wątroby i anemii, jako środek wzmacniający stosowany jest w rekonwalescencji po przebytych chorobach, jako środek odmładzający stymuluje odnowę naskórka i stosowany jest przeciw wypadaniu włosów.

4.13.2011

SZCZEPIENIA PRZECIW HPV - OSTRZEŻENIE

W wielu mediach pojawiło się sporo informacji o raku szyjki macicy i szczepionkach, które mają tej chorobie zapobiegać. Ponieważ są one najczęściej ograniczone do silnego promowania szczepień, należy podać nieco więcej informacji na ten temat. Zachorowalność na tę chorobę jest znikoma w krajach, w których jest regularna diagnostyka cytologiczna. Przy systematycznych badaniach, wszelkie powstające w macicy twory, mogą być usunięte zanim przekształcą się w komórki rakowe. Taki proces trwa bardzo długo (nawet kilkanaście i więcej lat). Wystarczy w związku z tym przeprowadzenie badania nawet raz na trzy lata.
Przykładem może być tu Finlandia, w której umiera na raka szyjki macicy tylko kilkanaście kobiet rocznie i to prawie wyłącznie z powodu lekceważenia badań. W Polsce umiera na nią około dwa tysiące kobiet rocznie i jest to spowodowane przede wszystkim tym, że regularne badania robi tylko 15% populacji. Nie jest prawdą więc, to co podają media, że jest to jedna z najczęściej występujących chorób nowotworowych.
Niczym nie usprawiedliwione jest więc szczepienie całej populacji, gdy bez tego ilość zachorowań może być sprowadzona do drobnego ułamka promila.
Szczepionka, nazywana przeciwko rakowi szyjki macicy, nie jest przeciwko tej chorobie. Jest skierowana przeciwko czterem typom wirusa HPV, które są podejrzewane o inicjacje powstawania inwazyjnych komórek nowotworowych. Tymczasem tylko niewielki procent zarażenia tymi wirusami prowadzi do tej choroby, jak również znane są przypadki jej rozwoju bez udziału HPV.
Szczepionka reklamowana jest wysoką skutecznością w zapobieganiu rakowi szyjki macicy, wywołanemu przez wirusa HPV, jeżeli jest stosowana profilaktyka. Nie zabezpiecza jednak przed tą chorobą wywołaną innymi czynnikami.
Media pomijają również najczęściej fakt, że kolposkopia połączona z cytologią daje praktycznie 100% zabezpieczenia. W dodatku bez możliwości wystąpienia skutków ubocznych.
Okres badań większości szczepionek trwa trzy do czterech lat, a w przypadku gdy ma być poddana szczepieniu cała populacja, nawet do dziesięciu. Tymczasem ta szczepionka została dopuszczona po znacznie krótszym okresie badań. Jak można w tak krótkim czasie sprawdzić jej skuteczność, przy tak długo rozwijającej się chorobie i zbadać czy nie wystąpią długotrwałe skutki uboczne?
Niewyjaśnionym zbiegiem okoliczności, w krótkim czasie po przyjęciu szczepionki, zmarło już sporo osób. W samych Stanach Zjednoczonych jest takich zgłoszeń już około 30.
W ramach opłaconych przez samorządy akcji, zostały w Polsce zaszczepione już dziesiątki tysięcy dziewczynek. Ciekawostką jest, że w jednym z tych miast, radny, inicjator tych szczepień, oficjalnie przeprosił za złudną nadzieję.(1)
Jeden z naszych znajomych opowiedział, że w liceum do którego uczęszcza jego córka, dyrektorka szkoły zgodziła się na zaszczepienie uczennic przeciwko rakowi szyjki macicy, bez poinformowania rodziców i uzyskania ich zgody. Zgodziła się, bo przyszli przedstawiciele firmy farmaceutycznej (nie wiadomo jakiej) i zaproponowali, że zaszczepią za darmo (czym?). Zamiast sprawdzić firmę i zastanowić się, skąd taka propozycja, zgodziła się na zrobienie z dziewcząt królików doświadczalnych i wszczepienie nie wiadomo czego. Podobno wiele uczennic po tym zdarzeniu długo chorowało i niektóre nadal są w nie najlepszym stanie. Jeżeli powyższa informacja zostanie potwierdzona, to jest to przestępstwo kryminalne. Prosimy o zgłoszenia takich informacji w komentarzach lub w bezpośrednim kontakcie.
Producent tej szczepionki był „bohaterem” jednej z najgłośniejszych spraw sądowych. Musiał wypłacić w wyniku pozwów zwykłych i zbiorowych 4,85 miliarda dolarów odszkodowania pokrzywdzonym przez jego bardzo drogi lek przeciwbólowy o nazwie Vioxx.
Poseł Paweł Arndt w zapytaniu poselskim nr 1170 z dnia 5 marca 2008 r. podaje, że:
„Z szacunków wynika, że w samych tylko Stanach Zjednoczonych preparat zabił niemal 60 tys. osób, a w Wielkiej Brytanii – przeszło 10 tys.” W tych pozwach zbiorowych brali również udział Polacy. Niestety tylko drobna część bezpośrednio pokrzywdzonych, których ilość szacowano przynajmniej na 50.000 osób.
Czy w przypadku tej szczepionki jest absolutna pewność, że sytuacja się nie powtórzy? Czy na pewno nie popełniono żadnych błędów i uwzględniono wszystkie ewentualności? Co będzie w przypadku, jeśli zaczną się jak poprzednio liczne zachorowania, a nawet przypadki śmiertelne? Nawet największe odszkodowania , uzyskane w pozwach sądowych, nie przywrócą przecież zdrowia i życia.
Warto przy okazji przeczytać również list Profesor Marii Doroty Majewskiej, która przedstawia fakty, dotyczące tuszowania wyników badań pokazujących szkodliwość szczepień.(2)
To jest tylko drobna część faktów związanych z tym tematem. Zachęcamy do samodzielnego zapoznania się z nimi, aby móc wyrobić sobie własne zdanie. Reklamowe artykuły, które zdominowały główne media, nie są przecież wystarczającą podstawą do poważnego zapoznania się z tym tematem.
Prosimy również o zgłaszanie konkretnych, udokumentowanych przypadków, związanych z różnymi nieprawidłowościami, czy wręcz bezprawnymi działaniami związanymi ze zdrowiem, jak również informacji o niepożądanych skutkach ubocznych tej i innych szczepionek.
Prof. dr Alicja Zobel
Mgr Piotr Waydel

Alicja Zobel jest profesorem Trent University w Ontario, członkiem Nowojorskiej Akademii Nauk, promotorką 62 prac doktorskich i habilitacyjnych, education officer of Women’s Institute (48.000 kobiet w Ontario). Posiada trzy patenty na naturalne związki antyrakowe. Jest edytorem radia Trent i lokalnej telewizji.
Piotr Waydel jest prezesem Fundacji Na Rzecz Promocji Historii Polski i zastępcą Redaktor Naczelnej miesięcznika “Eurogospodarka”. Jest również członkiem Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, oraz innych fundacji i stowarzyszeń.
(1) – http://forum.pomorska.pl/index.php?showtopic=34035
(2) – http://wolnemedia.net/?p=16442

http://www.bibula.com/?p=14568

TRUJĄCA, ZMIENIAJĄCA PŁEĆ ŻYWNOŚĆ - Dr Konstanty Z. Hanff

„Uczeni” bawią się w Pana Boga i „poprawiają” naturę. Skutki tej „zabawy” nie dały na siebie długo czekać.
Zaczęło się od nawozów sztucznych. Dodaje się zatem 34 składniki chemiczne do gleby i przestaje stosować nawozy naturalne. Przemysł chemiczny i producenci nawozów sztucznych, zarabiają miliony, a obornika nie ma gdzie podziać… Mało kto zastanawia się nad tym, że nawóz naturalny zawiera około 60 różnych składników organicznych i mineralnych. Żaden nawóz sztuczny tych składników nie zastąpi! Efekt stosowania nawozów sztucznych jest taki, że po upływie 10-20 lat gleba zostaje całkowicie wyjałowiona. Do tego stopnia, że np. obecnie w Ameryce zaleca się jedynie bronowanie płytkie, gdyż oranie jest zupełnie bezcelowe: gleby po prostu nie ma! Jest tylko piasek. W dodatku ten piach nie trzyma wilgoci, więc konieczne stało się ustawiczne zraszanie pól. Do wody dodaje się więc chemikalia i jakoś to wszystko rośnie.
Ludzie o nieco wyrobionym smaku zauważają, że coś tu nie tak, jak być powinno. Płody rolne mają inny smak. I to jest zrozumiałe: skoro zamiast 60 składników normalnie pobieranych z gleby, te warzywa i niektóre owoce zwierają ich jedynie 45. O niesamowitym zubożeniu wartości odżywczych lepiej już tu nie wspominać.
Gdyby tego było konsumentowi jeszcze za mało, to resztę załatwi manipulacja genetyczna, mająca rzekomo „ulepszyć” płody rolne. Tak więc powstały na przykład „pomidory”, które są twarde, nie mają smaku, lub smak pomidorów niedojrzałych nawet po upływie kilkunastu dni leżakowania. Mogą znacznie dłużej być przechowywane, więc leżą na półkach supermarketów tygodniami i ani rusz nie mogą się zepsuć… i psują się inaczej niż prawdziwe, naturalne pomidory. Pojawiają się na nich czarne plamy, ta czerń wgłębia się coraz bardziej, aż wreszcie wyrzucamy te i tak mało jadalne pomidory. Pożywność tych owoców jest bliska zeru. A szkodliwość: jeszcze nie zbadana…
„Poprawia się” teraz genetycznie także kukurydzę. Jest nawet o to już spór dość poważny. Europa nie życzy sobie takiej kukurydzy, a Stany Zjednoczone starają się zmusić Europę do nabywania tej genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy. Ani przez chwilę nie powinniśmy wątpić że taka kukurydza jest gorsza od naturalnej, a nawet bardzo szkodliwa na dłuższą metę.
Kontrowersyjna jest także sprawa mleka. Na opakowaniach pisze się, że jest ono wzbogacone witaminą A i D, oraz że jest pasteryzowane i homogenizowane. W tych sformułowaniach kryje się bezczelne łgarstwo! Po pierwsze, normalnego mleka nie trzeba „wzbogacać” witaminami, gdyż normalnie ono je zawiera. Tymczasem z mleka usuwa się naturalne witaminy i zastępuje syntetycznymi. Na tym polega to „wzbogacenie”. Mało kto wie, że witaminy syntetyczne są prawoskrętnymi związkami organicznymi, podczas gdy naturalne są lewoskrętne. Polega to na tym, że budowa cząsteczki syntetycznej jest jakby „zwierciadlanym” odbiciem budowy cząsteczki witamin naturalnych. Niby to jest to samo, ale nie jest. Przy czym witaminy syntetyczne są zwykle szkodliwe dla organizmu, a nie pożyteczne. To tyle o „wzbogaceniu”. Starsi pamiętają, że pasteryzacja polega na podgrzewaniu do 80 stopni Celsjusza w ciągu około 20 minut, co gwarantowało zabicie różnych bakterii (chodziło głównie o pałeczki Kocha czyli bakterie gruźlicy). Obecnie żadnego podgrzewania nie stosuje się. Zamiast tego, mleko jest schładzane w cysternach do określonej temperatury, co ma rzekomo normalną pasteryzację zastępować. Nie mam pewności…
Także i homogenizację pamiętać muszą niektórzy jako proces dokonywany w wirówkach. Na farmach w Ameryce wirówki nie znajdziemy. Homogenizację wykonuje się w krowie. Dodaje się do ich pożywienia środki powierzchniowo czynne, czyli emulgatory, w rodzaju trójfosforanu sodu, aby wyprodukowane przez krowę mleko było „homogenizowane”, czyli aby śmietanka nie oddzielała się od mleka, tworząc bardziej trwałą zawiesinę tłuszczu w wodzie. Szkodliwość tego polega na tym, że rozdrobnione cząsteczki tłuszczu z łatwością przenikają do krwi, omijając proces trawienia. Wskutek tego na ściankach arterii i żył odkłada się niestrawiony tłuszcz, a ludziska nie wiedzą skąd się bierze tak nagminne występowanie nadmiaru cholesterolu jak również szereg chorób systemu krwionośnego…
Z tych to przyczyn, „zaleca się” spożywanie mleka chudego: 1 lub 2 procentowego. Znów oszustwo! Oczywiście chude mleko wyprodukowane w opisany powyżej sposób jest mniej szkodliwe od mleka pełnotłustego, ale prawdy konsument w ten sposób się nie dowie… To mleko, którym dziś karmi się miliony ludzi, to po prostu trucizna!
Doszło zresztą już i do tego, że celem uzyskania mleka chudego nie odciąga się tłuszczu w wirówce, lecz zadaje krowom odpowiednią mieszankę sztucznej paszy, tak skalkulowaną aby produkt miał 1,2 procent tłuszczu. Proste, prawda?
Ostatnio szum „straszny” w Europie spowodowany był tak zwaną chorobą „wściekłych” krów. Krowy chorują, a więc trzeba je zniszczyć, gdyż ich mięso zawiera substancje wywołujące śmiertelne schorzenia u ludzi. A spowodowali ten dramat znów „uczeni, poprawiacze natury” w Anglii. Najpierw zastosowano zamiast strzyżenia owiec podawanie im chemicznych leków (stosowanych bezskutecznie w terapii przeciwrakowej), powodujących gwałtowne „łysienie”, wypadanie sierści. Wkrótce okazało się, że mięso tych owiec może ludziom zaszkodzić, więc z owiec wykorzystywano sierść i skórę, a mięso trzeba było zniszczyć. A szkoda było. Więc wpadli „panowie naukowcy” na pomysł, aby zatrute mięso przerabiać na mączkę i dodawać do paszy… Do paszy? Ale chyba nie krowom? Przecież krowy są trawożerne i przeżuwające. Ich organizm nie jest zdolny do odpowiedniego trawienia czystego białka. Jaki idiota wpadł na pomysł karmienia krów mięsem?! A no cóż, stało się. Po pewnym czasie krowy zaczęły chorować. Musiały! I nikt nie pomyślał, że to może okazać się niebezpieczne także i dla ludzi!
Od lat pięćdziesiątych było wiadomo, że pracownicy zatrudnieni w fabrykach środków „ochrony roślin” (DDT, HCH, PCB itp.) zapadają na bezpłodność. Kobiety miały też liczne poronienia.
Stosowane na ogromną skalę prawie na całym świecie, poprzez opryskiwanie roślin oraz poprzez tzw. trucizny systemiczne, dodawane wraz z nawozami sztucznymi do „gleby” – zatruwane są właściwie wszystkie płody rolne. Trucizny te mają nadto cechę łatwego kumulowania się w organizmie; są trudne do usunięcia z organizmu. Skutek, tej radosnej twórczości ku maksymalnym zyskom jest taki, że wyrosły nam już dwa pokolenia odpowiednio zatrutych ludzi.
Przemysłowi chemicznemu było jednak i tego za mało. Karmi się więc bydło i kury masowo hormonami. Estrogenopochodne (hormony żeńskie) oraz hormon wzrostu, aby przyśpieszyć zwiększanie wagi, zwiększanie produkcji mleka itp.
Dopiero teraz „panowie naukowcy” stwierdzili zmiany płciowe np. u ryb, ptaków, krokodyli itd. Niechętnie wspomina się o tym, że identyczne zmiany muszą występować także u ludzi.
Nadmiar tzw. środków ochrony roślin (pestycydów, czyli środków owadobójczych, grzybobójczych, pleśniobójczych itp.) trafiających do organizmów kobiet, a także i nadmiar hormonów żeńskich (estrogenu) i wzrostu, powoduje nagminne występowanie raka piersi, raka jajników i innych form rakowacenia, nie mówiąc już o coraz częściej dziś występującej bezpłodności.
U młodych mężczyzn występują jeszcze gorsze objawy. Stwierdzono na przykład, nie zstępowanie jąder do moszny u chłopców, jak również nienaturalnie zmniejszone rozmiary prącia. Niepłodność mężczyzn także jest coraz częstszym zjawiskiem. Ilość plemników w spermie spadła o 50% przeciętnie. Pojawiają się także liczne przypadki raka jąder.
Skutek jest taki, że chłopcy upodobniają się do dziewczynek.
A teraz rozpatrzmy problem jaj kurzych. Niektórzy uwierzyli propagandzie, jakoby żółtka zawierały rzekomo szkodliwy cholesterol i jedzą już tylko białko. Tymczasem żółtko zawiera nie tylko pożyteczny (dobry) cholesterol, lecz także dużą ilość lecytyny, która właśnie ułatwia trawienie tłuszczu. To lecytyna powoduje, że im więcej jaj w cieście drożdżowym, tym dłużej to ciasto przechowuje się w stanie świeżości. Nadto, co jeszcze ważniejsze, w żółtku jest cholina, absolutnie niezbędna dla pracy mózgu. Ktoś, kto powstrzymuje się od konsumowania całych jaj (zgodnie z życzeniem „poprawiaczy natury”), ten nie tylko jest nierozsądny, ale zapewnia sobie coraz większe ogłupienie, pozbawiając swój mózg niezbędnych składników pożywienia.
Skąd się jednak ta „teoria” o szkodliwości jaj wzięła? Nie jest ona tak całkiem pozbawiona słuszności, choć tylko w stosunku do jaj białych, produkowanych przez kury z gatunku leghornów, które są również białe jak ich jajka. Ten gatunek kur hoduje się także na tak zwane „brojlery”. Te znoszące jaja karmi się nie tylko ogromną ilością antybiotyków, lecz także i hormonami żeńskimi, aby „sypały” jajami w jak największej ilości. Te syntetyczne hormony są rakotwórcze, nie mówiąc o innych rodzajach szkodliwości, o czym tu już wspomniałem. Te białe jaja są rzeczywiście trujące, a szczególnie ich żółtko. Nikt jednak nie odważy się napisać czy powiedzieć dlaczego. Natomiast kury z gatunku zwanego „karmazynami” o piórach w kolorze złocistego brązu w różnych odcieniach, nie nadają się do „fabrycznej” hodowli i dlatego nie hoduje się ich ani na „brojlery”, ani na kury znoszące masowo jaja. Karmazyny lubią biegać na świeżym powietrzu i dziobać sobie robaczki. W zamkniętych klatkach wyginęłyby, a hodowca nie dorobiłby się ani jaj, ani szybkiego wzrostu na mięso. Dzięki tej właściwości karmazynów ich brązowe jajka są niezatrute, zdrowe i pożywne, tak jak i ich mięso.
Niedawno toczyła się wojna między Europą a Ameryką o wino. A raczej o siarkę. W Stanach Zjednoczonych do wszelkich napoi dodawane są związki siarki. Rzekomo celem zabezpieczenia przed psuciem się, a w rzeczywistości jedynie po to, aby napoje mogły stać na półkach supermarketów po wsze czasy, bez żadnych widocznych zmian chemicznych. Coca Cola jest i tak trucizną więc dodatek siarki do niej nie robi już żadnej różnicy. Lecz dodawanie siarki do wina każdy szlachetny producent wina uzna za zbrodnię. Na tym nie kończy się jednak szkodliwe stosowanie związków siarki. W supermarketach zrasza się automatycznie warzywa, aby wyglądały świeżo, jakby prosto z pola. Do wody zraszającej dodaje się także siarkę, co rzeczywiście przedłuża okres przechowywania warzyw, szczególnie zielonych.
Niezorientowany czytelnik zapyta zapewne: a co w tym złego? Otóż siarka wzmaga pragnienie, czyli jest to wspaniały środek na przyzwyczajenie młodzieży do ustawicznego picia np. „Coca Cola” i innych napojów. Powoduje ona także suchość jamy ustnej i warg, co z kolei zapewnia duże obroty producentom różnych maści i sztyftów, stosowanych na suche wargi. Interes leci.
Na tym jednak nie koniec. Stałe „ładowanie się” siarką powoduje astmę oraz wszelkiego rodzaju alergie. Na alergiach sprawa się nie kończy. Powstają bardzo specyficzne uczulenia, a właściwie organiczna nieprzyswajalność niektórych składników pożywienia. Jeśli Chińczycy nie są zdolni do trawienia laktozy, to wynika to z faktu, że w ciągu całej swej historii nigdy nie pili mleka krowiego, ani wyrobów z tego mleka. Mleczko przygotowują sobie z soi, a nawet z tego mleczka wytwarzają swego rodzaju „ser”, zwany tofu. Nie można im tego brać za złe. Nie miało jednak żadnego sensu „hodowanie” nowego pokolenia Amerykanów z taką samą organiczną awersją do krowiego mleka. Przyczyna zresztą nie tylko w odzwyczajeniu się od picia krowiego mleka. Konsumowanie żywności naszpikowanej antybiotykami powoduje, że w przewodzie pokarmowym konsumenta zabite są także i te mikroorganizmy, które są do prawidłowego procesu trawienia wręcz niezbędne. Brak w żołądku i kiszkach bakterii zwanej Acidophillus (która powoduje skwaszenie mleka) powoduje, że organizm nie jest w stanie strawić cukru mlecznego, czyli laktozy. Cała masa Amerykanów, zanim zabierze się do ulubionych lodów, musi zażyć parę tabletek wprowadzających te bakterie do organizmu. A wielu poszło w ślady Chińczyków posila się już tylko mleczkiem z soi oraz serkiem tofu.
Wiemy dobrze, że ziarno wszelkiego rodzaju włącznie z mąkami, dość szybko ulega zepsuciu, jeśli jest źle przechowywane. Przede wszystkim, fakt iż wszelkie ziarno zawiera w sobie tłuszcz roślinny i olejki, powoduje, iż ziarno, kasze i mąki jełczeją. Nadmiernie uprzemysłowiona produkcja rolna, a także interes ogromnych koncernów, które wyrugowały już z roli drobnych rolników, skłoniły do szukania sposobów zapobiegania jełczeniu. Wynaleziono procesy chemiczne, przy pomocy których usuwa się z ziarna wszelki tłuszcz. Mąka z takiego ziarna jest „jałowa”, sucha, a pieczywo z takiej mąki ma konsystencję waty. Wartość odżywcza? Minimalna. Co gorsza, do pieczywa dodaje się teraz kilkanaście chemikaliów. Każdy z nas wie, że chleb składa się głównie z mąki, wody, soli i drożdży lub tzw. „zakwaski”. W „fabrycznym” chlebie, jeśli zadamy sobie trud przeczytania drobniuteńkimi literkami wyliczonych składników tego „pieczywa”, znajdziemy kilkanaście chemikaliów, które może są potrzebne producentom, ale które są szkodliwe dla konsumenta. Wystarczy, że wspomnę tu o bromku sodu. Związki bromu skutecznie powodują zanik popędu płciowego, a spożywany od dziecka wraz z „chlebem naszym powszednim” mogą zagwarantować bezpłodność. A być może o to właśnie elicie rządzącej światem chodzi. Główny składnik zboża, odciągany chemicznie, to gluten. Ten to gluten właśnie gwarantuje, że ciasto trzyma się kupy. Z mąki pozbawionej glutenu nie można zrobić ani dobrych klusek, ani dobrego ciasta. Zrobienie ciasta drożdżowego na przykład z mąki bez glutenu nie jest po prostu możliwe. Wyrosło jednak już drugie pokolenie w Ameryce, wyhodowane na „pieczywie” pozbawionym glutenu, ale naszpikowanym bromem… Oczywiście, z czasem wytworzyła się niezdolność organiczna trawienia glutenu. Leczą się teraz z tego unikając zdrowych wyrobów piekarniczych.
Jest jeszcze parę problemów związanych z naszym tematem. Na przykład z pierwszej wojny światowej została cała masa chloru, który miał być użyty do produkcji gazów bojowych czyli trujących. Wpadli więc panowie przemysłowcy na genialny pomysł: wtrynić ten chlor wszystkim miastom, jako środek dezynfekujący wodę pitną. No i mieliśmy wodę w kranie… z chlorem. Po drugiej wojnie światowej zostało producentom chemikaliów za dużo fluoru, także mającego służyć do produkcji środków trujących. Chlor i fluor są tanim dodatkiem do wody, ale ilości zużywane do tego celu są tak wielkie, że niejeden przemysłowiec napchał sobie milionów do portfela…
Wmawia się jeszcze uparcie oponującemu społeczeństwu, że to nieprawda, jakoby fluor był szkodliwy! Jak on genialnie „konserwuje” zęby, zapobiega próchnicy i temu podobne brednie. Chlor i fluor są najbardziej „czynnymi” pierwiastkami. Łączą się ze wszystkimi innymi z ogromną łatwością. Rzecz jasna, działają także i dezynfekująco, to prawda, ale po drodze niszczą szkliwo uzębienia (a na tym zarabiają dentyści…), a także uszkadzają zdrowe tkanki. Na dłuższą metę mogą działać nawet rakotwórczo. No ale najważniejsze, że przemysł chemiczny nie tylko pozbył się powojennych nadwyżek, ale i „wykształcił” sobie wiernych odbiorców ogromnej ilości chloru i fluoru, gwarantując stałe i spore dochody. Żeby czytelnik nie zaczął wątpić w dobre intencje autora i nie zarzucił mu opuszczenia jeszcze jednego dodatku do wody to zaraz udowodnię, że i o fenolu nie zapomniałem. Fenol jest odpadem przemysłu chemicznego. Też bardzo tani. Także dezynfekujący, bakteriobójczy, a i owszem, niemniej od chloru i fluoru szkodliwy. Zamiast odpowiednich urządzeń oczyszczania wody pitnej, taniej jest dostarczać biednym ludziom „kranówkę”, obficie nasyconą truciznami.

Społeczeństwo jest z natury rzeczy nieruchawe, niezdolne do samoorganizacji. Nawet kiedy dowie się o tym wszystkim i przekona o słuszności zawartych w tym artykule twierdzeń, to i tak nie zaprotestuje, nie podniesie się do ogólnonarodowego buntu przeciwko trucicielom.

Nadmierna chemizacja rolnictwa i wielu innych dziedzin naszego życia powoduje, że rzeki są coraz bardziej zatrute. Te trucizny bowiem, poprzez glebę, z kanalizacji i innych ścieków, wcześniej czy później, muszą przecież trafić do wód podskórnych i do rzek. Zatrute rzeki to coraz większy brak wody pitnej. No i brak ryb. Wprowadzenie „nowoczesnego” rolnictwa np. w Afryce, spowodowało ostatnio zatrucie całych plemion i pozbawienie ich pożywienia, gdyż woda w rzekach jest trująca, a ryby pozdychały.
Będzie coraz mniej Murzynów…, czy to aby też nie celowe? Mało to wojen morderczych i głodu w Afryce? Przepraszam, nie dotyczy to tylko Murzynów. Nie tak dawno temu telewizja „doniosła”, że ten sam problem dotknął i Rosjan. Przyczyna nieco inna, ale skutek ten sam. Elektrownia atomowa w Krasnojarsku, znanym dotychczas jako „K 26” zatruła całą okolicę, skażając radioaktywnie rzekę Jenisej. Nowoczesność gwarantuje nam coraz lepsze życie!?
Im dłuższy robi się ten artykuł, tym bardziej dochodzę do wniosku, że wyczerpanie tego tematu nie jest możliwe. Trzeba by chyba całą książkę napisać, a i co tydzień drukować do niej uzupełnienia, gdyż pomysłowość ludzka w truciu swych bliźnich jest wprost niewyczerpana…
Wyobraźmy sobie, że do jakiegoś artykułu spożywczego, do jakiegoś przetworu warto by dodać środek zakwaszający. W niektórych przetworach dodatek słabego kwasu bywa niezmiernie pożyteczny. A mamy do wyboru cały szereg różnych kwasów. Najpożyteczniej byłoby wykorzystanie np. kwasu askorbinowego. Nie jest wcale drogi, a to przecież czysta witamina C, o ile nie jest wytworzony syntetycznie. Pamiętają czytelnicy, co wcześniej napisałem o związkach organicznych naturalnych, które są w swej budowie lewoskrętne, i o związkach syntetycznych, prawoskrętnych. Niby podobne ale wcale nie to samo. Tymczasem, jeśli zechce ktoś zadać sobie trud przestudiowania składników wymienianych na etykietkach przetworów spożywczych, to zauważy, że zamiast pożytecznego kwasu askorbinowego, dodawany jest kwas cytrynowy. Potrafią nawet bezczelnie napisać na opakowaniu „naturalny kwasek cytrynowy”. A to jest bujda. Kto by wysilał się produkować naturalny, bawić się w ekstrakcję cytryn, kiedy kwas cytrynowy kosztuje dziesięciokrotnie taniej? Nie poruszałbym tej sprawy, gdyby ten kwasek cytrynowy dodawano tylko do niektórych przetworów, gdzie jego zastosowanie byłoby jakoś „spożywczo” usprawiedliwione.
Tymczasem rzeczywistość przechodzi wszelkie oczekiwania! Kwasek cytrynowy można znaleźć teraz, od paru lat, prawie w każdym przetworze! Nawet we wszystkich pożywkach dla niemowląt, nawet w przetworach, które z natury rzeczy i tak są już kwaśne! Nawet w przetworach gdzie już dodano parę innych kwasów, potrzebnych czy nie to obojętne, ale niejednokrotnie widziałem artykuły spożywcze, do których dodano dwa różne kwasy, a kwasek cytrynowy, jako trzeci na dokładkę!
Nigdy bym się nie domyślił, czym kierują się producenci dodając kwasek cytrynowy do przetworów, prawie do wszystkich przetworów znajdujących się na półkach sklepowych, gdybym nie zetknął się przypadkiem z rodakiem, pracującym swego czasu w jakimś „tajnym” instytucie naukowym w USA. Robiono tam doświadczenia z działaniem kwasu cytrynowego na pracę neuronów w mózgu. Stwierdzono, że kwas cytrynowy (syntetyczny, oczywiście) narusza system przewodnictwa elektrochemicznego w pracy komórek mózgowych. Inaczej mówiąc, jest w stanie z normalnego człowieka zrobić… bezmózgowca.
Innymi słowy, kwasek cytrynowy może być stosowany jako środek zmieniający układy chemiczne w mózgu w sposób umyślny i celowy. Trudno mi uwierzyć, aby producenci przetworów spożywczych o tym wiedzieli. Najwidoczniej podano im coś zupełnie innego do wierzenia. Może przekonano ich, że dodatek kwasu cytrynowego „uszlachetnia” przetwory. może ma gwarantować jeszcze większą trwałość produktu. No, jakoś ich do tego nakłoniono. Podejrzewam jednak że ci, co ich do tego nakłaniali, wiedzieli o rzeczywistym celu: hodowanie tępaków, którzy nigdy nie będą opierać się „demokratycznej” władzy…
A co zrobiono z naszymi pięknymi kobietami?
Najpierw wmówiono im, że podpaska higieniczna nie jest tak wygodna w użyciu, jak prosty tamponik, wprowadzany do pochwy przy pomocy fikuśnego urządzenia z tworzywa sztucznego i wyciągany potem za nitką. Skoro jednak mały tampon nie jest w stanie wchłonąć całej ilości krwi wydzielanej podczas miesiączkowania, więc nasączono tamponik środkiem chemicznym, hamującym skutecznie wydzielanie krwi. Po dłuższym stosowaniu tamponów organizm „przyzwyczaja się” i wydziela tej krwi coraz mniej. Skutek tego jest dwojaki: po pierwsze: zmniejsza się także wydzielanie śluzu w pochwie, wnętrze pochwy staje się suche, stwardniałe, jak skóra na pięcie, traci elastyczność. Jednym słowem, to już nie to co było… A po drugie: skłonność do rakowacenia, powolna utrata płodności. „Pomaga” w tym także stosowanie środków antykoncepcyjnych.
Zatrute pożywienie, nadmiar hormonów żeńskich, powodują w efekcie u kobiet znacznie zwiększoną skłonność do raka piersi (zwyrodnienie gruczołów mlecznych). Jeśli już przypadkiem zajdzie taka niewiasta w ciążę, to zaleca się jej niekarmienie niemowlęcia własnym mlekiem. Teraz dopiero zaczyna się tę śrubę odkręcać. Do tej pory ładowano jej po prostu zastrzyk (szkodliwy), który powodował nagłe a całkowite zahamowanie pracy gruczołów mlecznych. Niemowlę karmi się więc nagminnie preparatem „Symilac”, który do mleka matki podobny jest raczej tylko z nazwy. Dziecko rośnie więc od razu z ograniczoną zdolnością do trawienia mleka i przetworów mlecznych… jeszcze jeden kandydat do leczenia. Przemysł farmaceutyczny i lekarze będą mieli z niego pociechę do końca życia…
Skoro piersi nie służą do produkcji mleka, to organizm, zgodnie ze swą wrodzoną zdolnością przystosowawczą, spowodował zanik gruczołów piersiowych. Piersi naszych pięknych dziewic stały się obwisłymi omletami. Usiłowano z tego zrobić „modę”, nakłaniając dziewczyny do krańcowego odchudzania się. W końcu jednak męskie wymagania estetyczne wzięły górę i w modę znów weszły piersi o normalnych, a nawet bujnych kształtach.
Problem powstał, jak tej brzydocie zaradzić w sposób techniczny, a i dochodowy. Wynaleziono więc piersi sztuczne, z galaretki silikonowej, które po prostu „wstawia się” w resztki skóry kobiecych piersi za pomocą zabiegu chirurgicznego. Pierś ma wygląd wspaniały, choć w dotyku podobno jest bardzo nieprzyjemna. Nie wiem, nie miałem z taką niewiastą do czynienia. Faktem jest atoli, że ta galaretka nie jest trwała, jakby się chciało, czy jak ją reklamowano. Po paru latach zdarza się, zaczyna „wyciekać”, przedostając się do organizmu kobiety, poważnie go zatruwając. Trzeba robić nową operację.
Wyżej opisane „udogodnienia” dla kobiet powodują, że zjawiskiem dziś już powszednim i nader częstym są rak piersi, rak macicy, nowotwory niezłośliwe jajników, przedwczesne chirurgiczne usuwanie macicy, bezpłodność itp.
W Stanach Zjednoczonych około połowa kobiet po przekroczeniu 35 roku życia albo ma już wyciętą macicę, albo już rodziła z zastosowaniem carskiego cięcia, gdyż pochwa i układ kostny biodrowy nie nadają się do przeprowadzenia płodu normalną drogą.
Elita rządząca tym światem jest z tych wszystkich spraw niezmiernie zadowolona. Po pierwsze: stale zwiększają się zyski. Przemysł chemiczny, szpitale, lekarze etc. Wszyscy mają pełne ręce roboty. A po drugie: przyrost naturalny „gojów” ulega zahamowaniu. Straszy się ludzi, że nadmiar zaludnienia jest dla nas groźny. A i to nie jest prawdą.
Jakiś bałwan w polskojęzycznej prasie w USA napisał ostatnio takie bzdury, że gdyby zaludnienie na świecie wzrosło do 2,000 miliardów (teraz mamy około 6 miliardów), to ci ludzie ważyliby więcej niż kula ziemska, a jej skorupa nie wytrzymałaby tego ciężaru.
Dureń nie ma pojęcia o fizyce i biologii. Po pierwsze: „skorupa” Ziemi wszystko wytrzyma, gdyż to nie jest „skorupa” pod którą jest pusto, lecz przeciwnie, jądro Ziemi jest jeszcze bardziej ciężkie od tej „skorupy” cholernie wytrzymałe. A po drugie: kretyn nie wie, że materia jest w pewnym sensie niezniszczalna i jej „ilość” na naszym ziemskim padole jest prawie niezmienna. Jeśli coś się rodzi i rośnie, to nowa materia jest tworzona z już istniejącej. A kiedy coś umiera, gnije, lub inaczej rozpada się, to znów zmienia się w „inną” materię, lecz w tej samej „ilości”. Innymi słowy, na naszej Ziemi ilość substancji organicznej i nieorganicznej jest prawie zupełnie niezmienna. Nawet, gdyby ludzkość rozmnożyła się niepomiernie, to ciała ludzkie byłyby i tak zbudowane z materii już na świecie istniejącej. Trywializując to zagadnienie, wystarczy czytelnikom przypomnieć, że dla wyhodowania jednej świni trzeba sporej ilości ziemniaków i innej paszy, a po skonsumowaniu tejże świni zbudujemy sobie nieco mięśni, zużyjemy część jej mięsa w postaci energii, a resztę i tak wydalimy. Niestety, te wydaliny, zamiast posłużyć jako wspaniały nawóz naturalny, zostaną zmarnowane…
A wszystko to zło dzieje się dlatego, że „panowie materialiści” nie mają zamiaru docenić genialności naszego Stwórcy, który urządził nam „ten najlepszy ze światów” w postaci jednej wielkiej automatycznej przetwórni odpadków użytkowych, w której nic absolutnie nie jest zmarnowane, a wszystko odnawia się i rośnie ku naszemu pożytkowi. „Naprawiacze” tego świata w swej pysze, zdolni są jedynie do zepsucia, zniszczenia tego, co nam Pan Bóg dał.
Konstanty Z. Hanff


Dr Konstanty Z. Hanff (1926-2000) – b. Minister Spraw Zagranicznych Rządu RP na Uchodźstwie rządu powołanego przez tzw. samozwańczego prezydenta Juliusza Nowiny-Sokolnickiego. Powyższy tekst pochodzi z wydanej przez poznańskie Wydawnictwo Narodowo- Katolickie WERS książki Konstantego Z. Hanffa “Szkice o Ameryce i trującej żywności”.


http://www.bibula.com/?p=26970

4.08.2011

Ekologia ludzkiego organizmu

Ludzki organizm niczym nie rózni się od naszej planety, naszego samochodu, naszej lodówki czy innych sprzętów, pomieszczeń w temacie utrzymywania ich w czystości. Jakoś umknęło to wszystkim "leczącym" nas doktorom. Ostatnio w radiu usłyszałam o kursie dla kierowców pt. "Jak dbać o swój samochód" czyli jakie płyny, paliwa, części zamienne stosować aby nasz pojazd mógł nam służyć na długie lata . Jak to usłyszałam, przyszła mi na myśl refleksja, że zajmujemy się czyszczeniem wszystkiego, dosłownie, ale w tym całym robieniu porządków zapomnieliśmy o oczyszczaniu naszego własnego organizmu. Co niektórzy obywatele naszego globu nie mają pojęcia, że coś takiego w ogóle istnieje, w związku z czym nasz organizm, zwłaszcza teraz, w najbardziej zanieczyszczonym okresie w historii dziejów Ziemi, jest jak wielkie śmietnisko stanowiące świetną pożywkę dla wszelkiego typu pasożytów tj.: robaki obłe i płaskie, przywry, bakterie, grzyby - to cała zbieranina obrzydliwych wampirów pożerających naszą krew i tkanki przy milczącym przyzwoleniu oficjalnej medycyny. A my, prości ludzie, zajęci swoimi codziennymi sprawami, nie podejrzewamy nawet, że mamy w sobie współlokatora.
Zanieczyszczenie organizmu ma miejsce za sprawą "chorób świadomości" czyli niedoinformowania ludności co do związków pomiędzy tym, czego używamy do picia, jedzenia i oddychania, jakością tych substancji i ich ilością. Spośrod wszystkich czynników zanieczyszczenia najistotniejszy jest problem wody pitnej. Jej niedobór w ciele nie zapewnia czystości wody związanej, zawierającej program informacyjny dla organizmu, ani wody obiegowej, obmywającej regularnie wszystkie narządy i układy. W rezultacie niedoboru wody w organiźmie zatrzymuje się roztwór odpadów w postaci cellulitu, nadwagi, obrzmień itd.
W nagromadzonych odpadach, począwszy od skóry, a kończąc na naczyniach krwionośnych całego ciała i mózgu, zaczynają żyć "przetwórcy zanieczyszczeń" czyli wspomniane wcześniej pasożyty. Zatrucie ciała produktami przemiany materii tych że pasożytów, przedostawanie sie do płynnych tkanek organizmu wyciągów z gnijącego pożywienia, ogólny niedobór wody, spożywanie odwadniających pokarmów i napojów - wszystko to wywołuje objawy chorób, które bada medycyna i przepisuje na symptomy preparaty farmakologiczne o silnym działaniu.
Tak się zaczyna nasza wielka podróż w nieznane z ogromnym zaufaniem dla naszych lekarzy, którzy w sposób książkowy testują na nas kolejne farmaceutyki, dla zabicia skutków, a nie przyczyny.
Jestem matką piątki dzieci i naprawdę wiele musiałam przejść, aby zrozumieć czym jest medycyna konwencjonalna, jakimi prawami się rządzi i o co tak naprawdę w tym całym biznesie chodzi.
Stworzyłam tego bloga, zapewne tak jak wiekszość, aby podzielić sie moją wiedzą i spostrzeżeniami nabytymi w czasie mojego bycia matką czyli już będzie 19 lat oraz bycia świadomym człowiekiem, chcącym żyć godnie i w zgodzie z naturą.
Osobiste problemy i trudności, choroby oraz lęki powstają na skutek nieświadomości, braku wrażliwości, a czasami lenistwa i życia według zasady : jak wszyscy. Mam tu na myśli fakt, że jedzą co popadnie, piją, palą, połykają lekarstwa, przyjmują hormony i szukają wolnej miłości.
Żyjący "jak wszyscy" prostodusznie przyjmują choroby jako objawy starzenia się. Idą na operacje i naświetlania, nadwagę leczą masażem i głodówką, zgadzają sie z tym, że życie to niekończąca się męka i przyjdzie im życ krócej niz ich rodzicom. Jeżdżą do uzdrowisk żeby odpocząć, chwalą się opowieściami o kurortowych podbojach milosnych, a potem zauważają, że mają coraz mniej sił na tego rodzaju odpoczynek.   Każdemu z nas dano swobodę wyboru we wszystkich sferach doświadczenia zyciowego i wszystkich aspektach świadomości. Co wybrałeś dla siebie, to wybrałeś. Nie jest to ani dobre, ani zle. Jest to akt Twego wolnego wyboru. W programie naszego życia zaszczepiona jest możliwość ewolucji, długiego i owocnego życia. Ale swiat ludzi jest brutalny, daje lekcje łatwych i słodkich zwycięstw, przyjemności, zysku,wyrabia zarozumialstwo, zaplatuje w sieci zawiści, nienawiści, zazdrości, rodzi strach i mami w swe kuluary szeptem: "Życie jest krótkie, wszystko szybko przemija - rozkoszuj się, chwytaj jaskrawy ogon szczęścia, baw sie, dawaj o sobie znać, poznawaj tylko ludzi sukcesu i dąż tylko naprzód, naprzód, naprzód..."
I kiedy zanurzysz się w tym życiu i nawet nagle zaczniesz odnosić sukcesy, to moze w końcu zrozumiesz, że to realne na pierwszy rzut oka  życie wyjałowiło, wytrząsło i wykradło z ciebie to, co najważniejsze. Rezultatem jest poczucie pustki, przesyt, beznadzieja i brak sił do życia. Nędza i choroby, długie szpitalne korytarze, brutalna prawda o życiu i żadnych sił, by zacząć wszystko od początku.
Cisza, czystość procesów życiowych, harmonia naszego życia zależy tylko od nas. Miłość do samego siebie doprowadzi nas do wiedzy umacniającej życie według obiektywnych praw przyrody wewnątrz każdego ciała. Porządek w samym sobie otworzy oczy i rozjaśni wszystko, co należy uczynić w przyrodzie, w domu, w pracy, aby globalne prawa przyrody zatryumfowały, a żywa substancja przyrody nie odpłacała człowiekowi w brutalny sposób. Wówczas poznasz piekno i styl życia.

 Człowiek to rozumna istota, zdolna zaprowadzić w sobie porządek, utrzymywać go i żyć szczęśliwie, przestrzegając praw Przyrody.

4.03.2011

SZKODLIWE DZIAŁANIE FLUORU

Niewielu ludzi wie, że fluor tak naprawdę jest trucizną. Często też jest głównym składnikiem leków psychotropowych, a także trutek na insekty.

Wiecej: http://www.eioba.pl/a/1msw/szkodliwe-dzialanie-fluoru#ixzz1IVLVftyH
 

FLUOR SZKODZI!

Fluor jest mikroelementem biorącym udział w aktywacji i zahamowaniu działania niektórych enzymów. Jest obecny we wszystkich tkankach organizmu. W kościach, zębach osiąga zdecydowanie większe stężenie niż w innych tkankach. Od lat trwają spory czy fluor jest niezbędnym mikroelementem. I jak dotąd nie znaleziono na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi.

Od 50 lat XX w. używa się fluoru do produkcji pasty do mycia zębów. Fluor dodaje zię do wody pitnej, aby chronił zęby - ale jak jest naprawdę?

Stwierdzono, że fluor chroni zęby u ludzi jedynie do 20-tego roku życia. I to tylko wtedy, jeśli nie jest stosowany w nadmiarze i się go nie przedawkuje. Potrafi wzmocnić szkliwo zębów, ale jednocześnie może spowodować wiele chorób somatycznych i psychicznych. Pamiętne akcje fluoryzowania zębów wszystkim dzieciom w szkołach - zaowocowały przebarwieniami szkliwa u wielu dzieci poddawanych tej akcji.

Fluor

W średniowieczu stosowano przy wytopie metali topnik obniżający ich temperaturę topnienia. Był to fluoryt zawierający fluorek wapnia CaF2. Przez długi okres podejmowano nieudane próby wydzielenia wolnego fluoru. Dokonał tego dopiero w 1886 roku francuski chemik Henri Moissan wydzielając ten pierwiastek w stanie wolnym przez elektrolizę ciekłego fluorowodoru z dodatkiem fluorku potasowego. Nazwa pierwiastka pochodzi od łacińskiego fluere – płynąć. Fluor jest gazem o słabym żółtozielonym zabarwieniu i ostrym zapachu. Jego atom ma największe zdolności do przechodzenia w jon fluorkowy F- jest to wielocząsteczkowy polimer zawierający atomy fluoru, stosuje się go do pokrywania patelni; charakteryzuje się on właściwością zmniejszania tarcia, dlatego też potrawy smażone na takiej powierzchni nie przywierają do niej i nie przypalają się. Z tego samego powodu. Fluor nie występuje w stanie wolnym, ale jego udział w budowie skorupy ziemskiej jest znaczny (0,072%).

Fluor jes
t bardzo aktywny chemicznie. Nie tworzy związków tylko z tlenem i lżejszymi helowcami. Reakcje z pozostałymi pierwiastkami przebiegają bardzo gwałtownie nawet w niskich temperaturach. Łączy się on z wodorem wybuchowo tworząc fluorowodór HF. Fluor ma zdolność łączenia się z wodorem zawartym w związkach, rozkładając chlorowodór, bromowodór, amoniak i wodę. Na miedź, ołów i metale szlachetne fluor działa powoli ponieważ tworzy się na ich powierzchni pasywna warstewka fluorku, która chroni je od reakcji z fluorem. Ze wszystkimi niemetalami, oprócz diamentu i grafitu fluor tworzy fluorki. Suchy fluor nie działa na szkło. W obecności śladów wilgoci reaguje gwałtownie ze szkłem tworząc tetrafluorek krzemu SiF4 - dlatego wykorzystywany jest do trawienia szkła.
Wolny fluor otrzymuje się wyłącznie na drodze elektrolizy ciekłego fluorowodoru zawierającego 20% fluorku potasu w temperaturze 240 K lub stopu HF i KF w temperaturze 373 K - w ten sposób otrzymywany jest na skale przemysłową. Teflonteflon stosuje się w olejach silnikowych, tworzy on na metalowych częściach śliską powłokę, co ułatwia rozruch i pracę silnika oraz zmniejsza zużycie paliwa i oleju. W latach pięćdziesiątych światową karierę zrobiły organiczne związki fluoru - freony - pochodne fluorowców metanu i etanu. Najbardziej znanym jest dichlorodifluorometan o wzorze CF2Cl2 Ze względu na to, że jest nietoksyczny i niepalny, a jego temperatura wrzenia wynosi - 30oC znalazł on zastosowanie jako czynnik chłodzący w lodówkach i zamrażarkach a także jako wypełniacz w pojemnikach z aerozolami środków kosmetycznych (dezodorantów) i leków.

Na początku lat siedemdziesiątych zaczęto przypuszczać, że freony mogą przedostawać się do wysokich warstw atmosfery. Tam na wysokości 30-50 km gromadzi się ozon - alotropowa odmiana tlenu o wzorze O3. Ozon powstaje i rozpada się pod wpływem promieniowania ultrafioletowego. Chroni on Ziemię przed tą częścią promieniowania słonecznego, która jest bardzo niebezpieczna dla życia. Freony docierając do warstwy ozonowej zakłócają ten cykl, bo rozpadając się na węgiel, chlor i fluor przyspieszają reakcję rozpadu cząsteczek ozonu. Dlatego wiele krajów zakazało już używania freonów do rozpylaczy i zaleciło ograniczenie jego stosowania w chłodnictwie. W aerozolach freon może być z powodzeniem zastąpiony przez butan (używany w zapalniczkach), natomiast zastąpienie go w przemyśle chłodniczym to już dużo trudniejszy problem. Warstwa ozonu ma największą koncentrację nad biegunami i w okresie wczesnej wiosny. Stężenie ozonu podaje się w dobsonach - na cześć uczonego, który badał ozon. Z badań prowadzonych w Obserwatorium Geofizycznym w Belsku (pod Warszawą) wynika, że w porównaniu z wynikami stężenia ozonu w tych okolicach od roku 1979 zmniejszyła się ona od 438 dobsonów do zaledwie 193 w roku 1992. Warstwa ochronna staje się więc coraz cieńsza.


Chemia Fluoru 

Fluor CaF2, F, fluorium, pierwiastek chemiczny należący do grupy 17 w układzie okresowym, liczba atomowa 9, masa atomowa 18,9984. W przyrodzie fluor występuje wyłącznie w stanie związanym w minerałach: fluoryciekriolicie Na3AlF6, apatycie 3Ca3(PO4)2·CaF2. Odkryty przez H. Moissana w 1886, nazwa pochodzi od fluere – płynąć  (łac. fluo).

Fluor je
st otrzymywany w skali przemysłowej przez elektrolizę stopionego KF·HF. Fluor jest żółtozielonym gazem o charakterystycznej, ostrej woni, silnie toksycznym. Ciekły fluor ma gęstość 1,51 g/cm3, temperatura wrzenia - 188°C. Cząsteczki fluoru są dwuatomowe. W związkach chemicznych fluor występuje na -I stopniu utlenienia. Fluor wykazuje największą aktywność chemiczną - z wieloma pierwiastkami reaguje już w temperaturze pokojowej. Pierwiastki bardziej odporne chemicznie (np. większość gazów szlachetnych, złoto, platynowce) ulegają działaniu fluoru w podwyższonej temperaturze. Niektóre metale (np. nikiel, miedź, żelazo) wytwarzają jednak ochronną warstewkę fluorku, która zabezpiecza je przed dalszym działaniem fluoru. Z wodorem fluor tworzy fluorowodór HF, z tlenem nietrwałe fluorki: OF2 i O2F2. Fluor energicznie rozkłada wodę wytwarzając HF i tlen, a zanieczyszczony fluorowodorem reaguje gwałtownie ze szkłem. Fluor nie tworzy żadnych kwasów tlenowych. Znane są połączenia międzyhalogenowe fluoru o ogólnym wzorze XFn gdzie n=1,3,5,7.

Do ważniejszych związków fluoru należą także fluoroglinia
ny (sole kwasu fluoroglinowego H23[AlF6]) i fluorokrzemiany (sole kwasu fluorokrzemowego H2[SiF2]). Fluor łatwo wchodzi w reakcje fluorowania węglowodorów nasyconych. Poza samym fluorem dogodnymi środkami fluorującymi są fluorki nieorganiczne np. CoF3, Hg2F2, SbF3. Do otrzymywania fluorków arylów wykorzystywany jest kwas tetrafluoroborowy HBF4. Fluor jest stosowany do produkcji teflonu i freonów. Reakcja UF4 (półproduktu do otrzymywania uranu) z fluorem służy do wytwarzania gazowego UF6, który można łatwo wzbogacić w izotop rozszczepialny 235U.
Fluor jest mikroelementem biorącym udział w aktywacji i zahamowaniu działania niektórych enzymów. Jest obecny we wszystkich tkankach organizmu. W kościach, zębach osiąga zdecydowanie większe stężenie niż w innych tkankach. Od lat trwają spory czy fluor jest niezbędnym mikroelementem. I jak dotąd nie znaleziono na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi.
Fluor jest jednym z głównych składników leków psychotropowych. Wzmacnia ich działanie. Gdy do popularnego leku uspokajającego Valium dodano fluor, powstał środek o silniejszym działaniu, Rohypnol. Inny, niezwykle silny środek uspokajający z fluorem, Stelazinum, jest używany w domach opieki społecznej i w szpitalach psychiatrycznych na całym świecie. Fluor jest też stosowany w takich lekach jak: Atorwastatyna, Deksametazol, Ezetymib, Nebiwolol, Riluzol, Sparfloksacyna, Triamcinolon.
Międzynarodowy Uniwersytet na Florydzie opublikował raport, w którym stwierdzono, że roztwór fluorku potasu o stężeniu 0,45 ppm wystarczy, by znacznie spowolnić nasze reakcje sensoryczne i umysłowe. Wszyscy wiemy, do czego używa się fluoru - od lat 50-tych XX wieku jest cudownym składnikiem past do zębów, dzięki któremu możemy rzadziej chodzić do dentysty. Fluor dodaje się też do wody w kranach, by chronił zęby. Taka jest wersja oficjalna. A jak jest naprawdę?
Po pierwsze - fluor w pastach do zębów chroni zęby u ludzi jedynie do 20. roku życia. I to jedynie wtedy, gdy się go nie przedawkuje. Faktycznie - potrafi wzmocnić szkliwo zębów, ale zażywany w zbyt wielkich dawkach może jednocześnie spowodować wiele chorób somatycznych i psychicznych.
Słynne akcje fluoryzowania zębów uczniów szkół podstawowych zaowocowały w Wielkiej Brytanii serią procesów sądowych. Okazało się, że u wielu dzieci doszło do przebarwień szkliwa, zęby stały się łamliwe i chropowate. W 1996 roku 10-letni Kevin otrzymał 1000 funtów odszkodowania od koncernu Colgate Palmolive, znanego producenta pasty do zębów. U chłopca stwierdzono fluorozę, czyli zatrucie fluorem.
A czy fluor naprawdę w znacznym stopniu chroni zęby dzieci przed próchnicą? Ekspertyza przeprowadzona na zlecenie Amerykańskiego Instytutu Badań Stomatologicznych wykazała, że właściwie nie ma różnicy między liczbą ubytków w zębach dzieci mieszkających na terenach objętych fluoryzacją i na nieobjętych.


Gorszy od ołowiu

Niewielu ludzi wie, że fluor tak naprawdę jest trucizną. Często też jest głównym składnikiem leków psychotropowych, a także… trutek na insekty. Opublikowane niedawno badania wykazały, że fluor dodawany do wody MOŻE SPOWODOWAĆ poważne zaburzenia genetyczne, odwapnienie kości, raka. Jest gorszy od ołowiu! A w Polsce, innych krajach byłego bloku komunistycznego oraz m.in. w Wielkiej Brytanii wodę się od lat fluoryzuje. Wiele krajów demokratycznych nie wprowadziło jednak tego zwyczaju. Dlaczego? (Na zdjęciu widać zniekształcenia twarzy na skutek fluorozy!)
Otóż nikt nigdy nie przeprowadził szczegółowych badań nad skutkami długotrwałego zażywania fluoru. Owszem, mówi się oficjalnie, że fluor jest bezpieczny, o ile nie przekracza się pewnej ustalonej dawki. Ale jeśli ludzie piją dużo wody z kranu (nawet przegotowanej), często myją zęby pastą z fluorem (a niezwykle trudno jest kupić inną), to jak mogą być pewni, że wielokrotnie nie przekraczają takiej dawki? Podobnie jest z aspartamem, słynnym słodzikiem bez kalorii. Jest bezpieczny, gdy spożywamy go w niewielkich ilościach. Tyle tylko, że tak wiele różnych artykułów spożywczych go zawiera: soki, wody gazowane, witaminy, cukierki itp. Można się nim nafaszerować po dziurki w nosie, a producenci rozłożą ręce i powiedzą: przecież zawartość aspartamu w naszym produkcie jest dopuszczalna i bezpieczna!
Rodzi się pytanie: skoro tak wielu uznanych naukowców od dziesięcioleci próbuje zainteresować władze szkodliwością fluoru, to dlaczego nikt nic nie robi? Kiedy nie wiadomo, o co chodzi, zazwyczaj chodzi o pieniądze, i być może władzę nad ludźmi.


Totalitarna kontrola umysłów

Od początku XX wieku wiedziano, że podawanie ludziom niewielkich dawek fluoru sprawia, że są bardziej ulegli i podatni na manipulacje. Gdy więc podczas II wojny światowej hitlerowcy szukali sposobu, by otumanić więźniów obozów koncentracyjnych, zaczęli podawać im duże dawki fluoru w wodzie pitnej. Produkcję fluoru zlecili koncernowi I. G. Farben z Frankfurtu.
Po zakończeniu wojny do Niemiec przyleciał wysłannik rządu USA, Charles Eiliot Perkins, chemik, który miał przyjrzeć się hitlerowskim metodom kontroli umysłów. Odnalazł on dokumenty stwierdzające, że zanim wybuchła wojna niemiecko-radziecka w 1941 roku, oba totalitarne reżimy wymieniały się informacjami na temat sposobu panowania nad masami. „Bolszewicy uznali dodawanie leków do wody jako idealny sposób na skomunizowanie świata” - napisał w raporcie. Fluor, nadawał się do tego celu znakomicie - nie dość, że wywoływał w umysłach pożądane reakcje, to jeszcze można było uzasadnić jego użycie tym, że chroni zęby. Z trucizny zrobiono lekarstwo.
Ale to sami Amerykanie rozpropagowali cudowne właściwości fluoru. Fabryki koncernu I. G. Farben jako jedyne nie były bombardowane przez aliantów - pewnie dlatego, że wielu amerykańskich biznesmenów ulokowało tam duże pieniądze, m.in. rodzina Mellonów. Po wojnie Mellonowie założyli Amerykańskie Przedsiębiorstwo Aluminiowe (ALCOA) - a fluor jest toksycznym odpadem przy produkcji aluminium. Coś z nim trzeba było zrobić. ALCOA oraz inne zakłady produkujące fluor sfinansowały badania, z których wynikało, że małe ilości fluoru nie są szkodliwe dla zdrowia. W raporcie całkowicie pominięto szkodliwe skutki oddziaływania tej substancji na organizm i mózg ludzki. Natomiast podkreślono zbawienny wpływ na zęby.
W latach 40. XX wieku w kilku miastach USA rozpoczęto fluoryzację wody, a kilka firm zaczęło dodawać tę substancję do past do zębów, i lawina się potoczyła...


Fluor a próchnica zębów

Niewątpliwie fluor wpływa na budowę i przemianę szkliwa (enamelum).  Uszkodzenie szkliwa umożliwia bakteriom dostanie się do zębiny, co powoduje próchnicę zębów(caries dentis). Charakteryzuje się ona demineralizacją uwapnionych części zęba, a potem zniszczeniem substancji organicznej. Komórki szkliwotwórcze (adamantoblasty) po wyprodukowaniu szkliwa zanikają, i niemożliwe jest jego odtworzenie, zregenerowanie szkliwa. Z tego powodu woda jest wzbogacana o sole fluoru. Apatyt fluorowy jest także składnikiem zębiny (dentinum sive substantia eburnea). Warto wiedzieć, że przypadkach nie przylegania dziąsła do szyjki, np. w następstwie kamienia zębowego, zębina na wysokości szyjki może stać się miejscem procesów próchnicznych. Zatem dobrze jest co pewien czas usuwać kamień nazębny u dentysty, ponadto używać pasty, która zapobiega odkładaniu się kamienia na powierzchni zębów.
W lecznictwie wykorzystuje się tabletki fluorowe – Natrium fluoratum (fluorek sodowy) – tabl. do ssania 0,001 mg i tabletki doustne 0,5 mg. Fluorek sodowy jest stosowany do terapii osteoporozy oraz profilaktyki próchnicy zębów. Przyjmowanie tabletek fluorowych oraz past fluorowanych ma znaczenie zapobiegawcze jedynie w okresie tworzenia się i wapnienia związków zębowych, gdy czynne są adamantoblasty, a więc u kobiet w ciąży (u płodu), u dzieci i młodzieży. Badania naukowe nie dowiodły aby fluor przy zębach stałych hamował próchnicę zębów. Jest to biologicznie (fizjologicznie) niemożliwe.
Fluor pobudza osteoblasty (komórki kościotwórcze), wzmaga wzrost kostniny i zapobiega nadwrażliwości zębiny na wahania temperatury. Obecnie w handlu znajduje się bardzo dużo past do zębów zawierających związki fluoru (np. aminofluorek, monofluorofosforan sodowy, fluorek sodowy). Należy uważać i pilnować, aby małe dzieci nie połykały pasty fluorowanej podczas mycia zębów, gdyż może to spowodować bóle brzucha, biegunkę i zatrucie. Past fluorowanych nie powinny używać osoby cierpiące na trądzik o ciężkim przebiegu, dermatozę okołoustną, trądzik sterydowy oraz trądzik różowaty. Badania wykazały, że najbardziej skuteczne w zapobieganiu próchnicy zębów okazało się fluorowanie wody lub soli kuchennej (średnia redukcja próchnicy 50-50%).



Działania fluoru i zapotrzebowanie

Fluor jest substancją przyjmowaną w małych ilościach z pożywieniem. Nieszkodliwa dawka dzienna wynosi 1 mg. Przyjmowanie dużych ilości fluoru prowadzi do jego odkładania w układzie kostnym, kumulacji w skórze i wydzielania fluoru przez gruczoły łojowe oraz potowe. Doprowadza to do uogólnionego zatrucia fluorem, określanego mianem fluorozy. Fluor może spowodować niedoczynność tarczycy. Fluor nasila objawy trądziku oraz dermatoz. Przewlekłe stosowanie fluoru z nadmiernych ilościach powoduje przekształcenie się trądziku różowatego lub pospolitego w oporny na leczenie trądzik fluorowy.
Dużo fluoru znajduje się w herbacie – od 1 do 7 mg/100 g, w dodatku fluoru łatwo przyswajalnego. Spośród produktów spożywczych najwięcej fluoru zawierają ryby, fasola – 1,65 mg/1000 g, ziemniaki – 0,141 mg, marchew – 0,188 mg, szpinak – 0,435 mg, mleko – 0,227 mg, mąka pszenna 0,56 mg/1000 g oraz mięso, kapusta, sałata, rzeżucha, brokuły.
Podawanie fluoru stało się ostatnio modne. Lekarze zalecają go już niemowlętom, a czasem nawet przyszłym matkom. Ostatnio obserwuje się bardzo dużo przypadków tak zwanej osteoporozy przedszkolnej, a to na skutek nadmiaru fluoru, podawanego dzieciom profilaktycznie w postaci tabletek, kropli, a także specjalnych past z dużą zawartością tego pierwiastka (one także dostarczają organizmowi pewnej ilości fluoru). Rzadko kto pamięta, że dziecko, poza dawką tego pierwiastka zaleconą przez lekarza, otrzymuje jeszcze dodatkową jego porcję podczas regularnego, przynajmniej dwukrotnego, codziennego mycia zębów fluoryzowaną pastą.
Ciągłe dostarczanie nadmiernych dawek fluoru powoduje zaburzenia w składzie tkanki kostnej i zębowej. Jej podstawowy budulec, to znaczy wapń, ma w organizmie te same receptory co fluor. Ma on jednak znaczną przewagę, ponieważ szybciej się do nich dostaje, wypierając tym samym wapń i zajmując przeznaczone dla niego miejsce w tkance kostnej. Taka "fluoryzowana" tkanka kostna czy zębowa jest dużo gorszej jakości. Konsekwencją tego nie jest wcale spadek zachorowań na próchnicę, lecz jest to niebezpieczną ucieczką wapnia z organizmu prowadzącą do tzw. wczesnej osteoporozy! Aby uniknąć takiego niebezpieczeństwa, możemy podawać dziecku fluor w postaci środków zewnętrznych. Pamiętajmy przy tym koniecznie o odpowiedniej, bogatej diecie i właściwej higienie.
Najbardziej bezpieczną formą zewnętrznego podawania fluoru są zabiegi fluoryzacyjne. Odbywają się jednorazowo i w dużych odstępach czasu, a preparaty do nich używane krótko działają w jamie ustnej i są wypluwane, a nie połykane. Taki kontakt z fluorem jest znacznie bezpieczniejszy od wieloletniego, rozpoczętego już w okresie niemowlęcym, podawania kropelek czy tabletek, które może prowadzić do poważnych zaburzeń. Badania dowodzą, że rzeczywiście nadmiar fluoru powoduje znaczne obniżenie jakości tkanki kostnej i zębiny.
Wiele matek nieświadomych tej sytuacji podaje dzieciom fluor w postaci kropelek i tabletek. Możemy jednak zauważyć, że dzieci, które nie dostają fluoru w znacznie mniejszym stopniu mają problemy z uzębieniem. Niektóre z nich nie mają w ogóle problemów z próchnicą!


Profilaktyka 

Profilaktykę fluorową po raz pierwszy wprowadzono w 1945 roku w Stanach Zjednoczonych. Aby uniknąć przedawkowania fluoru, należy koniecznie sprawdzić, jaka jest jego zawartość w wodzie pitnej. Takie informacje mają stacje Sanepidu. W rejonach o silnym zanieczyszczeniu powietrza warto się dowiedzieć, czy nie zawiera ono jakichś związków fluoru, które także są wchłaniane przez organizm. O rozpoczęciu profilaktyki fluorowej oraz o dawce preparatu, dobranej do wagi ciała małego pacjenta, zawsze decyduje lekarz pediatra lub stomatolog.
Fluor w postaci kropelek czy tabletek bywa podawany kobietom już w czasie ciąży, w pierwszych miesiącach życia lub od szóstego miesiąca. Zależy to od decyzji lekarza prowadzącego. Doustne podawanie preparatów fluorowych działa zarówno na wyrżnięte już mleczne zęby starszych niemowląt, jak i na niewidoczne zawiązki zębów stałych, które dopiero mineralizują się w kościach.
W profilaktyce fluorowej dużą popularnością cieszą się metody polegające na zewnętrznym stosowaniu różnych preparatów w postaci past, lakierów, płukanek lub płynów do pędzlowania zębów. Zawarte w nich związki fluoru osiadają na zębach, powodując zmiany w strukturze szkliwa. Preparaty fluorowe działają także na płytkę bakteryjną, zmniejszając produkcję kwasów w jamie ustnej.
Zabiegi okresowo wykonywane przez lekarza czy pod okiem szkolnej higienistki są zawsze bezpieczne i nie grożą przedawkowaniem fluoru. Rodzice powinni natomiast zwracać baczną uwagę na ilość fluoru zawartego w paście przeznaczonej dla dzieci (do szóstego roku życia powinny one myć zęby pastą o obniżonej zawartości fluoru). Warto też kontrolować mycie zębów, zwłaszcza u małych dzieci, które lubią połykać pastę, a z nią (o czym należy pamiętać) - dodatkową porcję związków fluorowych.
Profilaktyka fluorowa, stosowana w racjonalny sposób, na pewno jest pomocna w zapobieganiu próchnicy. Nie należy jednak oczekiwać po niej cudów. Tabletki czy lakiery niewiele pomogą, jeśli przedawkujemy ilość fluoru!


Preparaty z fluorem – niebezpieczeństwo przedawkowania

Największymi dostarczycielem fluoru do środowiska są zakłady produkujące aluminium, huty stali, fabryki nawozów fosforowych, mieszanek paszowych, cegielnie i wytwórnie materiałów ceramicznych, a także kominy elektrowni i elektrociepłowni. Z atmosfery związki fluoru dostają się do gleby bezpośrednio w opadach pyłu i z wodami opadowymi oraz resztkami roślinnymi, zawierającymi często duże jego ilości, zwłaszcza w pobliżu źródeł emisji. Fluor jest już bardzo rozpowszechniony w środowisku i należy uważać, by go nie przedawkować, gdyż jego nadmiar działa toksycznie szczególnie na wydzielanie enzymów, co może doprowadzić do uszkodzeń kości i zaburzeń pracy tarczycy, trzustki i nadnerczy.
Nadmiar fluoru może być przyczyną alergii, a w skrajnych przypadkach może dojść do fluorozy przejawiającej się między innymi kropkowatą zmianą zabarwienia zębów. Mimo to pasty z fluorem jako idealny pogromca próchnicy cieszą się wielką popularnością. Naukowcy niemieccy, wobec coraz większej ilości fluoru rozproszonego w naszym środowisku naturalnym, stwierdzili, że dodatkowe wprowadzanie tego pierwiastka do organizmu, które niegdyś było celowe, w dzisiejszych czasach przynosi zdecydowanie więcej szkód niż pożytku. Fluor kumuluje się w kościach, blokuje też wchłanianie magnezu przez organizm, przenikając przez łożysko u kobiet ciężarnych czyni nieodwracalne szkody dla płodu. Badania prowadzone w Śląskiej Akademii Medycznej dowiodły, że nadmiar fluoru, który jest zjawiskiem powszechnym w dużych aglomeracjach miejskich, działa szkodliwie nie tylko na zęby, ale także na ogólny stan zdrowia. W żadnym wypadku nie powinien być dodawany jako dodatek wzbogacający wodę pitną.
Fluor jest bardzo szkodliwy. Jak dotąd oprócz Śląskiej Akademii Medycznej naukowcy i stomatolodzy nie zajęli się tą sprawą, a pasty z fluorem są systematycznie stosowane i reklamowane. Belgia, jako pierwszy kraj na świecie, zabroniła stosowania dodatków fluorowych, które przez dziesiątki lat promowane były jako niezbędny suplement przez dentystów. Minister Zdrowia Publicznego opublikował, że produkty z fluorem są trujące i stanowią wielkie zagrożenie dla zdrowia fizycznego i psychicznego. W raporcie z 1999 roku UNICEF zgłaszał, że rządy państw nie były wystarczająco poinformowane o tym, jak trujący jest fluor – szczególnie dla dzieci, których młody organizm wchłania więcej fluoru niż organizm dorosłego człowieka. Użyteczność fluoru już wcześniej była kwestionowana na całym świecie. W ciągu ostatnich lat specjaliści ostrzegali przed tym pierwiastkiem.
Fluor jest bardzo czynnym składnikiem i przenika głęboko w kości i komórki, gdzie się odkłada. Powierzchnia zębów staje się mocniejsza, ale ząb sam w sobie staje się bardziej kruchy. Z wielu badań wynika, że fluor powoduje problemy ze stawami, deformacje kręgosłupa, osteoporozę i może nawet wywołać raka kości. Również mózg nie może obronić się przed jego skutkami. Fluor ma negatywny wpływ na system nerwowy i system odpornościowy i u dzieci może powodować chroniczne zmęczenie, obniżać poziom IQ, obniżać umiejętności uczenia się, powodować letarg i depresję. Rząd Belgii zaproponował Komisji Europejskiej, by zabronić dodatków fluorowych w całej Unii Europejskiej, ale Komisja stwierdziła, że na to jeszcze za wcześnie!


Zastosowanie Fluoru

Fluor wykorzystuje się przede wszystkim do otrzymywania fluorowanych związków organicznych. Duże zastosowanie ma teflon (polimer tetrafluoroetylenu) i freony. Fluor używa się także do produkcji fluorku uranu, wykorzystywanego w technice jądrowej. W postaci fluorowodoru jest używany do trawienia szkła, porcelany i innych krzemianów, w postaci kriolitu - do produkcji aluminium, emalii, szkła mlecznego, w postaci fluorytu - w hutnictwie (topnik), w przemyśle optycznym, stomatologicznym do zwalczania próchnicy zębów, w postaci fluorku sodowego NaF - do zwalczania szkodników, w postaci fluorku boru BF3 oraz HF jako katalizator, a w postaci fluorokrzemianów Me2SiF6 jako środek dezynfekcyjny w browarnictwie. Dla naszego zdrowia najważniejsza jest informacja, że fluor w bardzo małych stężeniach jest niezbędny do prawidłowego budowania kości i zębów, w skład których wchodzi apatyt. Istotne jest zwłaszcza przyswajanie fluoru przez młode organizmy w okresie kształtowania się kośćca i zębów.
Odpowiedni poziom fluoru w organizmie zwiększa odporność szkliwa zębów na rozpuszczanie w kwasach i przeciwdziała osadzaniu się bakterii na powierzchni zębów. Organizm przyswaja fluor głównie z wodą pitną, ale zawarty w niej poziom jest często niewystarczający. Dlatego na całym świecie fluorkuje się wodę, dodając do niej fluorokrzemian sodu Na2SiF6 lub fluorek sodu NaF. W Polsce robi się to tylko w kilkunastu miastach wojewódzkich. Innym sposobem zapobiegania próchnicy jest fluoryzowanie zębów dzieci w szkołach podstawowych za pomocą żelów zawierających związki fluoru. Preparaty te zawierają wyższe stężenie fluoru. U pacjentów z wysokim ryzykiem próchnicy, dentysta może przepisać specjalny żel do użytku domowego.
Fluorkowanie wody jest sprawdzonym i bezpiecznym sposobem walki z próchnicą, jeśli nie przekroczy się zalecanej normy! Optymalne stężenie fluorku sody w wodzie to 0,7 do 1,2 mg\l. Jeśli żyjesz w rejonie gdzie woda jest fluorkowana lub podlega innemu rodzajowi fluoryzacji endogennej (fluorowane mleko, tabletki) używaj niewielką ilość pasty (wielkość owocu porzeczki) unikaj połykania pasty, płukanek. Nadmiar fluoru jest przyczyną fluorozy - objawiającej się przebarwieniem szkliwa (brązowe lub białe plamy). Szczególną uwagę radzę poświęć dzieciom - zęby w czasie rozwoju szczególnie podatne są na zbyt wysoki poziom fluoru.
Fluor charakteryzuje się bardzo wysoką toksycznością. Wolny pierwiastek jest bardzo agresywny w stosunku do komórek ciała. Powyżej dawki dziennej 0,15mg jest silnie trujący. Zatrucia występują w hutach aluminium, fabrykach nawozów sztucznych i kopalniach apatytu.
Fluorek amonowy NH4F - biała substancja krystaliczna o silnym zapachu amoniaku, w temperaturze 40°C rozkłada się , wydzielając amoniak i przechodząc w kwaśny fluorek amonowy; również w roztworze wodnym rozkłada się. Otrzymywany przez reakcję wodorotlenku amonowego i kwasu fluorowodorowego i następnie krystalizację. Stosowany w analizie chemicznej, metalurgii, galwanotechnice i do trawienia szkła.
Fluorek sodowy NaF - biały krystaliczny proszek, topnieje w temperaturze 988°C, temperatura wrzenia 1700°C, słabo rozpuszczalny w wodzie. Otrzymywany przez wprowadzenie fluorowodoru do roztworu wodorotlenku sodowego lub węglanu sodowego. Stosowany do impregnowania drewna, jako środek bakteriobójczy w przemyśle fermentacyjnym.
Fluorek wapniowy CaF2 - bezpieczna substancja krystaliczna. Temperatura topnienia 1403°C, temperatura wrzenia 2500°C, trudno rozpuszczalny w wodzie. Występuje w przyrodzie w minerale fluorycie. Otrzymywany przez działanie kwasem fluorowodorowym na węglan wapniowy. Stosowany do otrzymywania fluorowodoru, do trawienia szkła, jako składnik emalii.
Fluor jest często występującym pierwiastkiem w przyrodzie. Występuje głównie w postaci minerałów: fluorytu CaF2, apatytu Ca5(PO)4*3(OH,F) i kriolitu Na3AlF6. Zajmuje on pod względem rozpowszechnienia w skorupie ziemskiej 15 miejsce (procenty wagowe).

Fluor jest niepotrzebny gdyż:

  • Dzieci mogą mieć zęby w idealnym stanie bez spożywania fluoru.
  • Korzystniejsze jest miejscowe, a nie ogólne stosowanie środków zawierających fluor.
  • Większość krajów Europy Wschodniej odrzuciła fluorowanie wody pitnej.
  • Gdyby fluor był potrzebny młodemu organizmowi, znajdowałby się w mleku matki w dużej ilości, tymczasem jest go jedynie 0,01ppm czyli 100x mniej niż wodzie fluorowanej.
  • Dzieci zamieszkujące obszary nie objęte programem fluorowania wody pitnej, otrzymują wystarczający poziom fluoru z pożywienia.

Fluor jest niebezpieczny gdyż:

  • Gromadząc się w kościach zwiększa ich kruchość i podatność na złamania.
  • Gromadząc się w szyszynce zmniejsza produkcję melatoniny.
  • przedawkowanie fluoru powoduje fluorozę,
  • Istnieją podejrzenia, że ma związek ze zwiększeniem zapadalności na osteoporozę.
  • Zwiększenie stężenia fluoru w wodzie powyżej 1ppm powoduje zwiększenie wchłaniania ołowiu i aluminium przez mózg!
  • Mieszkańcy krajów, w których stężenie fluoru w wodzie jest większe niż 3ppm są mniej płodni.
  • Powoduje wzrost agresji wśród dzieci.
  • Ma bardzo niewielkie zastosowanie w terapii.
 

Pasty do zębów bez fluoru: (jest ich o wiele więcej :-)

  1. CaviStat i zawiera składniki normalnie obecne w produktach spożywczych, takich jak aminokwas arginina oraz dwuwęglan i węglan wapnia. Nie zawiera natomiast ani śladu fluoru, składnika mineralnego kości i zębów, stosowanego do walki z próchnicą od dziesięcioleci. Dzięki temu jest bezpieczna dla małych dzieci, które mają tendencje do połykania pasty.
  2. Nenedent - pasta bez fluoru dla dzieci - Jest przeznaczona dla dzieci otrzymujacych optymalna dawkę fluoru lub przyjmujacych tabletki fluorowe.Żel krzemowy dokładnie czysci i poleruje zęby mleczne, delikatnie usuwa osad nazębny. Ksylitol wspomaga remineralizację, hamuje rozwoj bakterii powodujących próchnicę. Posiada smak jabłkowo- bananowy.
  3.  Tołpa Chamosal Dent Junior - bioaktywna pasta bez fluoru dla dzieci.
  4. Szałwiowa pasta do zębów - Ziaja - Skutecznie czyści zęby i usuwa osad nazębny, łagodzi podrażnienia błony śluzowej oraz zapobiega zapaleniu dziąseł. Ma orzeźwiający miętowy smak. Zapewnia długotrwały, świeży oddech.
  5. Lavera Basis Sensitiv - Pasta do zębów z zawartością kredy i drobinek krzemu skutecznie usuwa osad nazębny. Przeciwzapalne i antybakteryjne działanie echinacei i propolisem uzupełniają całościową higienę jamy ustnej. Wartość pH neutralizuje szkodliwe działanie kwasów na szkliwo. Zapobiega próchnicy, parodontozie i osadzaniu się kamienia nazębnego.
  6. Ajona - pasta bez fluoru na krwawiące dziąsła - oraz działa przeciwzapalnie i bakteriobójczo. Doskonale usuwa osady i chroni przed powstaniem płytki nazębnej i kamienia - przyczyn powstania chorób. Poprawia mikroflorę jamy ustnej i likwiduje nieprzyjemny zapach z ust. Pasta zawiera ekstrakt z rumianku
  7. Tołpa - specjalistyczny żel do zębów bez fluoru Tołpa Chamosal-dent dzięki specjalnej recepturze torfowo-ziołowej wykazuje doskonałe właściwości profilaktyczne: zagęszczony wyciąg torfowy wzmacnia i regeneruje tkanki przyzębia i błony śluzowej jamy ustnej; rumianek działa przeciwzapalnie; szałwia działa przeciwzapalnie, antyseptycznie i ściągająco.
  8. Pasta Neem - jest wolna od środków chemicznych, cukru, słodzików - wybiela zęby oraz chroni dziąsła; nie podrażnia dziąseł (jak to ma często miejsce w przypadku tradycyjnych past); posiada silne działanie grzybobójcze (14gatunków grzybów, w tym Candida Albicans); działa przeciwbakteryjnie (Staphylococcus Aureus i Salmonella); działa przeciwko wirusom; pomaga przy stanach zapalnych; wywiera działanie neutralizujące w stosunku do pasożytów i form rozwojowych bakterii; moduluje i aktywizuje układ wzmacniający zęby; zwiększa liczbę leukocytów; zwiększa produkcję interferonu -y; Neem jest nieszkodliwa dla pożytecznych bakterii; ma silne oraz natychmiastowe działanie; wzmacnia dziąsła i płytkę, usuwa osad, kamień nazębny i inne przebarwienia.

 Aktualizowano dn. 24. 01 2009r.



Przygotowała i opracowała Andromedah



Wiecej: http://www.eioba.pl/a/1msw/szkodliwe-dzialanie-fluoru#ixzz1IVL98ChM